niedziela, 3 lutego 2013
Zawieszenie!
Cóż, blog o tematyce Katherine&Stefan, raczej nie przypadł wam do gustu więc prawdopodobnie go zawieszę . Przynajmniej na razie . Może, jeszcze kiedyś go jakoś rozsławię żeby ktokolwiek to czytał . Poza tym muszę poszukać jakiegoś pomysłu na ciąg dalszy tej historii . Więc jak na razie jest on zwyczajnie zawieszony .
wtorek, 15 stycznia 2013
Rozdział 1
Katherine :
- Tęskniłeś? - Zapytałam przygryzając lekko dolną wargę. Uśmiechnęłam się. Stefan patrzył na mnie i chyba sam nie wierzył w to co widzi. Czekałam aż się odezwie.
- Czego tu szukasz? - rzucił wampir w moją stronę. - Po co wróciłaś?
- No cóż, oczekiwałam nieco innego przywitania. - Szepnęłam mu do ucha po czym przejechałam dłonią po jego torsie. Spojrzał się na mnie z niechęcią i odtrącił moją drobną dłoń.
- Wynoś się, nie masz tu czego szukać.
- Nie muszę szukać, bo już znalazłam. Ciebie.
- Wyjdź.
- Czyżbyś już zapomniał jak traktuje się kobiety? - Zapytałam cmokając z dezaprobatą. W mgnieniu oka Stefan rzucił się na mnie. Tym razem nie pozwoliłam by miał przewagę i to ja rzuciłam nim o drewnianą, ciemną podłogę, po czym usiadłam na nim okrakiem pochylając się nad jego klatką piersiową.
- Stefanie, nie próbuj być silniejszym niż jesteś w rzeczywistości... - Mówiłam nie przerywając uśmiechu.
- Dość tego! - Wycedził przez zęby. - Powiedziałem żebyś się wynosiła! Nie mam ochoty na twoje gierki.
- Mmm... Nie denerwuj się tak. Czyżby Elena i Damon aż tak wyprowadzali cię z równowagi? - Zapytałam rozbawionym tonem.
- To nie jest twój cholerny interes, Katherine. - Przyjrzałam się wampirowi. W jego oczach dostrzegłam ból, wściekłość, brak zrozumienia... Spojrzałam na niego z współczuciem. Rzadko pozwalałam sobie na włączenie emocji, na szczerość. Tak właściwie to robiłam to tylko przy Stefanie, dawno temu. Sięgnęłam pamięcią do wspomnień.
- Nie powinna pani spacerować sama o tak późnej porze. - Powiedział Stefan przypierając mnie lekko do pnia wielkiego dębu.
- Taka dama jak ja potrafi sama o siebie zadbać, panie Salvatore.
- Oh, ale mogłoby się panience coś stać. Z taką urodą i ponętnością... - Wymruczał mi do ucha Salvatore. Jedną dłoń wplotłam w jego jasne włosy a drugą ułożyłam na jego policzku. Spojrzałam mu w oczy. Podobało mi się to, że kochał mnie mimo tego, że go nie zauroczyłam, tak jak wcześniej wielu mężczyzn. Podobała mi się perspektywa miłości, jednak nie umiałam wybrać jednego z braci. W obydwu było coś co mnie przyciągało. W rozmyśleniu przejechałam po szyi Stefana po czym wpiłam się w jego idealne wargi. Odwzajemnił pocałunek, który stał się namiętny, wręcz brutalny.
- Kocham Cię, Katherine. - Szepnął młody mężczyzna. Uśmiechnęłam się lekko po czym zaczęłam całować jego szyję. Czułam jego gorącą krew przepływającą pod skórą, pachniała cudownie, przyciągała mnie. Nie musiałam pytać o pozwolenie więc po prostu wbiłam kły w miękką skórę.
Westchnęłam ciężko po czym zeszłam z wampira i ruszyłam wolnym krokiem do małego stolika na którym stały butelki z alkoholem i kilka szklanek.
- Napijesz się ze mną? - Zapytałam unosząc szklankę w kierunku Stefana. Kiwnął głową na znak potwierdzenia. Chyba już zrezygnował z prób wyrzucenia mnie za drzwi. Wygrałam.Uśmiechnęłam się na tę myśl. Napełniłam dwie szklanki do połowy bursztynową whisky po czym jedną z nich skierowałam do Stefana. Chwycił ją i upił odrobinę z jej zawartości. Usiadł na sofie a ja poszłam w jego ślady. Wzięłam łyk alkoholu.
- Co się tak właściwie wydarzyło, podczas mojej nieobecności? - Zapytałam. Stefan przyjrzał mi się z powątpieniem. Byłam ostatnią osobą której chciałby się zwierzać ale widać coś w moich oczach go przekonało bo zaczął mówić.
- Po moim... powrocie do normalności... nic już nie było takie samo. Wiedziałem, że tak będzie, oczywiście. Ale nie przypuszczałem, że...
- Że Elena zakocha się w Damonie? - Dokończyłam za niego. Stefan skinął głową na znak potwierdzenia, że właśnie to chciał powiedzieć.
- Oni... Zachowują się jak gdyby nigdy nic. Jestem sfrustrowany.
- Ale jednocześnie to twój brat i dziewczyna do której żywisz poważne uczucie, tak?
- Jakbyś zgadła.
- Zemścij się na nich. Ulży ci. - Zaproponowałam puszczając do Stefana oczko i biorąc kolejny łyk whisky.
- Nie jestem tobą, Kat. - Ah, uwielbiałam to zdrobnienie w jego ustach.
- Z pewnością nie. Ale co lepszego masz do roboty, Stefanie? - Zapytałam unosząc brwi.
- Cóż... - po chwili zastanowienia zaczął Stefan. - Logicznie myśląc: nic. Ale nie umiałbym się posunąć do tego stopnia.
- Nie bądź taki rozsądny. Należy im się porządna nauczka. Oh, no błagam cię! Chcę się zabawić. - Błagałam.
- Dlaczego ja u licha w ogóle z tobą rozmawiam? - Zapytał zirytowany wampir.
- Ponieważ jestem urocza, atrakcyjna i w dodatku seksowna. Nie możesz mi się oprzeć. - Odpowiedziałam bez wahania i uśmiechnęłam się figlarnie.
- Poprawka: ja nie mogę wyrzucić cię z domu. Wprosiłaś się, pamiętasz jeszcze? - Odparł sarkastycznie Stefan.
- Ałć... Nie bądź taki niegrzeczny. - Zmarszczyłam brwi. - To chcesz się na nich zemścić czy nie?
- Powiedzmy, że chcę. Proponujesz coś?
Stefan :
- No nie mów mi, że sam na to nie wpadłeś! - Krzyknęła Katherine zirytowana i wskazała dłonią na siebie. Zrobiłem minę wskazującą na to, że wciąż nie wiem do czego ona właściwie zmierza. Katherine teatralnie wywróciła oczami i westchnęła.
- Masz tu mnie, obok. - Powiedziała Kat, jednak widząc moją minę kontynuowała. - Masz mnie całą dla siebie, Stefan!
- Do reszty ci rozum odebrało?! - Krzyknąłem uświadamiając sobie co ona kombinuje. Miałbym romansować z Katherine by zemścić się na Damonie i Elenie? W życiu. Aż taki podły być nie mogłem.
- Przesadzasz.
- JA przesadzam? TY. - Wskazałem na wampirzycę dłonią.
- Ale pomyśl nad tym!
- Ta rozmowa jest bez sensu, Katherine.
- Jak wszystko, nie sądzisz? - Drażniła mnie coraz bardziej. Do domu właśnie wchodziła Elena trzymająca Damona za rękę. Byli pochłonięci rozmową ale Damon swoimi wyczulonymi zmysłami od razu dostrzegł Katherine i przystanął w bezruchu.
- Wciąż się nie zgadzasz? - Szepnęła dyskretnie Katherine i ruszyła zgrabnie w kierunku Eleny i Damona.
- Czemu się tak patrzycie? - Zapytała ich wampirzyca. Z drugiego końca pokoju doskonale widziałem jak prowokacyjnie się uśmiecha. Pewna siebie jak zwykle.
- Ekhem - Odchrząknęła Elena. - Co ty tu robisz? - Zwróciła się ku Kat.
- A od kiedy to my jesteśmy na 'Ty'? - Zapytała obrzucając sobowtóra wzrokiem. Elena zacisnęła szczęki i ścisnęła dłoń Damona do tego stopnia, że zbielały jej palce.
- Katherine przyjechała do mnie, w odwiedziny. - Powiedziałem stanowczo, nie myśląc jakie będą tego konsekwencje. Atmosfera robiła się coraz bardziej napięta. Katherine wyglądała jakby dokładnie takiej reakcji się po mnie spodziewała. Odrzuciła bujne loki na plecy. Stanąłem obok wampirzycy, jednak zachowałem mały dystans.
- Do ciebie? Stefan, o co tu chodzi?! - Zapytał zdezorientowany Damon. - Jak potrzebujesz rozrywki to po drugiej stronie miasta jest burdel. - Dodał uśmiechając się sarkastycznie. Katherine w mgnieniu oka złapała go za szyję i uniosła do góry, tak że zawisł w powietrzu próbując uwolnić się z uścisku.
- Puści mnie! - Wycedził.
- To cię nauczy szacunku do starszych i silniejszych od ciebie.
- Puść go, słyszysz?! Zostaw go! - Krzyczała zrozpaczona Elena. Cała drżała. - Zrób coś! - Krzyknęła wściekle w moją stronę. Przyglądałem się tej scenie z niemałym rozbawieniem. Wampirzyca puściła Damona, a ten padł na kolana łapczywie biorąc oddech za oddechem. Na szyi miał krwawe otarcia. Elena w mgnieniu oka doskoczyła do niego i z przerażeniem wypytywała czy wszystko z nim w porządku. Rzuciła mi też zawiedzione spojrzenie. Rozzłościło mnie to jeszcze bardziej. Co ona sobie myślała?! Że nawet teraz będę na każde jej skinienie palcem?! O nie, miałem dość bycia tym dobrym, obrońcą uciśnionych. Czas pokazać mroczną stronę.
niedziela, 13 stycznia 2013
Prolog
Katherine :
Spojrzałam za małe, okrągłe okno. Samolot akurat znalazł się nad chmurą więc widok był całkiem niezły. Ale jeszcze lepsze było to, co miało się wydarzyć gdy samolot wyląduję a ja zawitam w posiadłości Salvatorów. Z informacji które zdobyłam w dość... nadzwyczajny sposób, wynikało, że dużo się tam działo po moim wyjeździe. A najbardziej zaintrygował mnie fakt, że Elena dokonała wyboru. Widać wygląd to mój ona odziedziczyła, ale miłości do obydwu braci już nie. A szkoda, bo ten ich trójkącik był całkiem zabawny. A te wieczne ratowanie Elenie życia... Oh, godne podziwu. Wszystkie ich starania by ocalić bliskich Eleny, by Elena nie została wampirem, by Klaus umarł i nie dobrał się Elenie do skóry... Wszystko im się nie udało! Doprawdy, nie rozumiem co takiego jest w tej dziewczynie. Ani to gustu, ani żadnej kobiecości. Nudna do szpiku kości, a tylu ją pożąda. No ale, może po zostaniu wampirem jej charakter uległ zmianie, kto wie. I jeszcze to, że ona wybrała Damona... No wprost cudownie. Stefan został sam. Miałam wolną drogę. Może będzie potrzebował pocieszenia. Oj, będzie się działo, to na pewno.
- Życzy sobie pani czegoś? - Zapytał mnie młody mężczyzna w firmowym białym "mundurku". Gestem ręki pokazałam by nieco się do mnie zbliżył. Spojrzałam mu prosto w oczy.
- Pójdziesz do miejsca w którym cię nikt nie zobaczy, i upuścisz nieco swojej krwi do szklanki. Zrozumiałeś? - Mówiłam patrząc jak źrenice mężczyzny stają się nieco zamglone i nieobecne.
- Tak, proszę pani. - Odpowiedział zauroczony mężczyzna. Uśmiechnęłam się figlarnie.
- Dobrze. Możesz odejść. - Powiedziałam beznamiętnym tonem a chłopak posłusznie odszedł.
Stefan :
Drogi pamiętniku!
Wszystko ulega zmianie,wszystko się kiedyś kończy, tak jak i się zaczyna. Skoro zdaję sobie z tego sprawę, to dlaczego wciąż nie mogę się pogodzić z wyborem Eleny? Naprawdę nie chcę stawać jej i Damonowi na drodze. Zbyt mocno kocham ich oboje. Elena nauczyła mnie cieszyć się z życia, pokazała, że wcale nie muszę być potworem który obwinia siebie za wszystko co spotkało jego brata. Brata... Nie mogłem mu mieć za złe, że pokochał Elenę. Nie po tym gdy w przeszłości odebrałem mu Katherine. Jedyne co mi pozostało to cieszyć się ich szczęściem.
Odłożyłem długopis na blat biurka i zamknąłem dziennik. Zszedłem do piwnicy by wyciągnąć torebkę z krwią. To było dużo lepsze rozwiązanie niż zabijanie kogo popadnie. Wróciłem do salonu i przelałem zawartość torebki do jednej ze szklanek. Usiadłem na sofie przed kominkiem ciesząc się, że jestem w domu całkiem sam. Z trudem przychodziło mi siedzenie spokojnie gdy po domu kręciła się Elena z Damonem. Wziąłem kolejny łyk krwi, smakowała wyśmienicie. Najchętniej zatopiłbym kły w ciepłej tętnicy jakiejś ponętnej dziewczyny, ale nie mogłem. Nie chciałem znów stracić kontroli. Z zamyśleń wyrwał mnie cichy stukot o podłogę. Jakby obcasy... W dosłownie sekundzie odstawiłem szklankę i rzuciłem się na intruza, przygniatając go do ściany. Dopiero po chwili zdałem sobie sprawę, że zaciskam dłoń na szyi Eleny. Ale Elena była z Damonem... I była dzisiaj zupełnie inaczej ubrana.
- Katherine... - Szepnąłem z niedowierzaniem w głosie.
- Tęskniłeś? - Zapytała wampirzyca przygryzając dolną wargę.
-------------------------------------------------------------------
Prolog taki sobie... Ale nagle jakoś wpadłam na pomysł opowiadania o Katherine i Stefanie. Taki impuls . :) Więc mam nadzieję, że komuś się to spodoba . ;d
Subskrybuj:
Posty (Atom)