niedziela, 13 stycznia 2013

Prolog


Katherine :

Spojrzałam za małe, okrągłe okno. Samolot akurat znalazł się nad chmurą więc widok był całkiem niezły. Ale jeszcze lepsze było to, co miało się wydarzyć gdy samolot wyląduję a ja zawitam w posiadłości Salvatorów. Z informacji które zdobyłam w dość... nadzwyczajny sposób, wynikało, że dużo się tam działo po moim wyjeździe. A najbardziej zaintrygował mnie fakt, że Elena dokonała wyboru. Widać wygląd to mój ona odziedziczyła, ale miłości do obydwu braci już nie. A szkoda, bo ten ich trójkącik był całkiem zabawny. A te wieczne ratowanie Elenie życia... Oh, godne podziwu. Wszystkie ich starania by ocalić bliskich Eleny, by Elena nie została wampirem, by Klaus umarł i nie dobrał się Elenie do skóry... Wszystko im się nie udało! Doprawdy, nie rozumiem co takiego jest w tej dziewczynie. Ani to gustu, ani żadnej kobiecości. Nudna do szpiku kości, a tylu ją pożąda. No ale, może po zostaniu wampirem jej charakter uległ zmianie, kto wie. I jeszcze to, że ona wybrała Damona... No wprost cudownie. Stefan został sam. Miałam wolną drogę. Może będzie potrzebował pocieszenia. Oj, będzie się działo, to na pewno.
- Życzy sobie pani czegoś? - Zapytał mnie młody mężczyzna w firmowym białym "mundurku". Gestem ręki pokazałam by nieco się do mnie zbliżył. Spojrzałam mu prosto w oczy.
- Pójdziesz do miejsca w którym cię nikt nie zobaczy, i upuścisz nieco swojej krwi do szklanki. Zrozumiałeś? - Mówiłam patrząc jak źrenice mężczyzny stają się nieco zamglone i nieobecne.
- Tak, proszę pani. - Odpowiedział zauroczony mężczyzna. Uśmiechnęłam się figlarnie.
- Dobrze. Możesz odejść. - Powiedziałam beznamiętnym tonem a chłopak posłusznie odszedł.

Stefan :

Drogi pamiętniku!
Wszystko ulega zmianie,wszystko się kiedyś kończy, tak jak i się zaczyna. Skoro zdaję sobie z tego sprawę, to dlaczego wciąż nie mogę się pogodzić z wyborem Eleny? Naprawdę nie chcę stawać jej i Damonowi na drodze. Zbyt mocno kocham ich oboje. Elena nauczyła mnie cieszyć się z życia, pokazała, że wcale nie muszę być potworem który obwinia siebie za wszystko co spotkało jego brata. Brata... Nie mogłem mu mieć za złe, że pokochał Elenę. Nie po tym gdy w przeszłości odebrałem mu Katherine. Jedyne co mi pozostało to cieszyć się ich szczęściem. 

Odłożyłem długopis na blat biurka i zamknąłem dziennik. Zszedłem do piwnicy by wyciągnąć torebkę z krwią. To było dużo lepsze rozwiązanie niż zabijanie kogo popadnie. Wróciłem do salonu i przelałem zawartość torebki do jednej ze szklanek. Usiadłem na sofie przed kominkiem ciesząc się, że jestem w domu całkiem sam. Z trudem przychodziło mi siedzenie spokojnie gdy po domu kręciła się Elena z Damonem. Wziąłem kolejny łyk krwi, smakowała wyśmienicie. Najchętniej zatopiłbym kły w ciepłej tętnicy jakiejś ponętnej dziewczyny, ale nie mogłem. Nie chciałem znów stracić kontroli. Z zamyśleń wyrwał mnie cichy stukot o podłogę. Jakby obcasy... W dosłownie sekundzie odstawiłem szklankę i rzuciłem się na intruza, przygniatając go do ściany. Dopiero po chwili zdałem sobie sprawę, że zaciskam dłoń na szyi Eleny. Ale Elena była z Damonem... I była dzisiaj zupełnie inaczej ubrana.
- Katherine... - Szepnąłem z niedowierzaniem w głosie.
- Tęskniłeś? - Zapytała wampirzyca przygryzając dolną wargę.
-------------------------------------------------------------------
Prolog taki sobie... Ale nagle jakoś wpadłam na pomysł opowiadania o Katherine i Stefanie. Taki impuls . :) Więc mam nadzieję, że komuś się to spodoba . ;d

2 komentarze:

  1. Nareszcie doczekałam się opowiadania, w którym Stefan jest z Katherine. Już je lubię i czekam na ciąg dalszy:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo fajny prolog, czekam na pierwszy rozdział. ; *
    http://porywy-serca.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń